czwartek, 18 października 2018

#1

Cześć! 
Może zacznę od przedstawienia się. Nazywam się Sylwia i kompletnie nie mam pojęcia o pisaniu. Postanowiłam jednak spróbować, aby gdzieś ’wyrzucić’ moje przemyślenia na temat tego, co wszystkich nas otacza na co dzień. O sobie powiem jeszcze tyle, że mieszkam aktualnie z narzeczonym i studiuję psychologię. Może z biegiem czasu dowiecie się o mnie więcej, na razie jednak wolałabym zostać anonimowa, tak jak i wszyscy, o których będę tutaj pisać. Jeśli ktoś jest ciekawy nazwy mojego bloga to chciałabym rozwiać wątpliwości. Będę tu publikować autentyczne historie, które przydarzyły się mnie, młodej dziewczynie, aby może chociaż 1% osób czytających to przemyślała poruszane kwestie. I uwierzcie mi, że to nic nowego. Jeśli jednak każdy z nas zrobi krok do tyłu w pamięci przypominając sobie podobną historię w swoim życiu, przeczyta i przemyśli, może następnym razem zachowa się lepiej lub także stwierdzi, że warto to przekazać dalej.
I zacznę już od pierwszej w pewnym sensie historii, które chciałabym tutaj opublikować.

Tak jak wielu z Was korzystam z Facebook’a. Na mojej stronie głównej w większości wyświetlają się bezdomne i skrzywdzone zwierzęta, bo mam w polubionych wiele stron schronisk w całej Polsce. Z racji tego, że niedługo każdy z nas pójdzie głosować, to i mnie dopadły posty ze zdjęciami banerów kandydujących. Niektórzy natomiast wymyślili ciekawą inicjatywę, którą zaczęli udostępniać w swoich postach. Są one już naprawdę wielokrotnie udostępnione, więc może ktoś z Was skojarzy. Dokładnie chodzi o to, by po głosowaniu banery, które tak czy inaczej mają być ściągnięte w ciągu 30 dni, przekazać do schronisk. Są one robione z bardzo wytrzymałych materiałów, które nie przepuszczają wiatru, deszczu i śniegu. Przykładowo boksy dla psów  posiadają zazwyczaj budę z kawałkiem miejsca do poruszania się i są ogrodzone zwykłą siatką. Jeśli przyczepimy do tej siatki taki baner, zwierzaki mniej odczują chłodne dni. Mnie ten pomysł bardzo się spodobał. 
Wiedziałam, że mój przyjaciel zna jednego Radnego w mieście i podsunęłam pomysł, aby zapytał go czy wyrazi zgodę na przekazanie plakatow. Okazało się jednak, że miałam okazję sama to wykonać, bo będąc z moim przyjacielem spotkaliśmy go. Było trochę strachu, że się skompromituje, bo jestem jednak zwykłą dziewczyną, która pyta poważnego człowieka o zgodę na powieszeniu jego wizerunku przy budzie z bezdomnymi zwierzętami. Jednak niepotrzebnie. Ten człowiek okazał się bardzo pozytywnie nastawiony do tego pomysłu. Zaproponowałam zawiezienie ich do schroniska osobiście. Przekazał mi swoją wizytówkę abym się z nim kontaktowała po wyborach i dodatkowo powiedział, że sam ściągnie banery i przywiezie mi je w umówione miejsce. Banerów dostanę około 40, jednak może ktoś jeszcze przyłączy się do akcji. Podsumowując, nie chodzi mi tutaj o to, aby mieszać się w sprawy wyborów. To całkiem nie moja bajka. Jednak można wysunąć pewne wnioski. Działajmy sami. Nie przerzucajmy odpowiedzialności na inne osoby, mimo tego że to oni podsunęli pewien pomysł. Czytałam wiele komentarzy pod tymi właśnie postami, o których pisałam i duża większość pisała, aby KTOŚ napisał w tym celu do osób startujących. To tak nie działa. Często jedna osoba nie ma siły przebicia, jednak jeśli jest nas więcej, coś możemy wspólnie zdziałać. Nie traćmy także wiary w te ’male’ rzeczy. Jeśli się naprawdę chce, wszystko można wykonać. Potrzebna jest wiara i chęć działania.

 I z tym moim przemyśleniem kończę ten post. Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba da radę wytrwać do tego momentu. A jeśli już ktoś wytrwał, prosiłabym o komentarz, o tym, co myślicie.
Do następnego!